– Tylko nie mów, że znowu krupnik.

– Nie. Dzisiaj wyjątkowo forszmak.

– Super. Dzięki. Bardzo Ci dziękuję. A do mięsa kasza? Znowu?

– Tak.

– To ja sobie tą kaszę wrzucę do forszmaku. Będzie zjadliwa. A na drugie zjem – samo mięso z warzywami.

Coś się miał dopytać – czy tak może być – ale nie chciało mu się siebie traktować – jak jakiegoś uczniaka – Ferdydurke?
Wlał do miski forszmak – dorzucił kaszę – wymieszał. Posypał konkretnie majerankiem – jakoś ostatnio – majeranek cały czas – nie oregano. Tego dnia – ochota – na paprykę ostrą wędzoną. Ma jeszcze do wyboru – a lubi pikantne, ostre – pieprz biały, czarny – chilli – cayenne. Tego dnia – papryka ostra wędzona – którą nasypał z opakowania na otwartą dłoń – posypał – wymieszał – znów posypał – i znów pomieszał.
I do mikrofali.
Między czasie szykuje drugie.
Tego dnia buraczki – posypał po wierzchu majerankiem – i pieprzem czarnym. Konkretnie. Kasze podobnie posypuje i podgrzewa – lecz wcześniej polewa ją łyżeczką oliwy – aby była zjadliwa – a nie sucha. Chyba, że rozgotuje – i mu smakuje – sama.
Mięso układa na buraczki – lub kaszę, gdy je kaszę – tego dnia – a je przeważnie.
Mikrofala dzyń-dzyń dzwoneczkiem. Wymieszał zupę – w zasadzie gulasz wyszedł – forszmak z kaszą – i wstawił jeszcze na 1,5 minuty.

Dobra – jedziemy z tym – jemy.
Przy końcu – przy prawie opróżnionej miseczce zupy – wstawia drugie do mikrofali.
Dojada zupę – wstawia i opłukuje miseczkę w zlewie – bierze jakiś priobiotyk czy SanProbi – coś tam.
Je – je drugie danie – i chyba świata nie widzi – poza tym jedzeniem – z spoza tego jedzenia – Penelopa z Ateną coś robią w Ateny pokoju. Być może i się nawet bawią, rysują, układanki w całość układają.

Kończy.
Kończy – proszę Państwa – jak jakiś wielce przyjemny spektakl.
Strawa dla Ducha.
I dalej to już leci – leci dalej. Aż do końca.

Stały schemat – bo przecież nie system.
Bo system to nie to co człowiek – rytuał.

Papieros.
Płukanie ust.
Mycie rąk.
Przedłóżkowe siusiu.
Rozbieranie się.
Jeszcze jakąś witaminę czy coś.
I się kładzie.

Jest dobrze.
Przeważnie wstaje 5:05 – choć czasami mu się ciężko wstaje – to wstaje – bo lubi wstawać o 5:05.
Potrzebuje minimum 9 godzin snu – więc równanie dość proste.
Nie za wcześnie – nie – tak lubi. Woli.

Komórczak.
Zerknąć na mailika. Zerknąć na WhatsAppa. Przejrzeć tablicę facebookową Radia Lublin. Zerknąć do znajomej/znajomego – face’a czy instagrama. Wiadomości w Google.
Schemat – wyboru – trójki: serduszko / obojętne (bez kliknięcia) / ukryj artykuł/temat/itp.

Polityka od razu – znika.
Bo Polityka – to Pierwsza Kurwa Wielka Nierządnica.
A Wojna – okropność co się wyrabia – Burdel Matka Kurew Nierządu – Po Prostu. Niby nienawiść – a to business – wielki, ogromny – zbrojeniowy.
I ochroniarz prostytutek – i gdy inkasuje pieniądze:
– Jak Ci na imię?
– Piotrek.
– Wszystkie Piotrki to fajne chłopaki.
To tak jak w tej przyśpiewce miejskiej – chodź bracie, wchodź – jest – dla Ciebie – krajowa czysta.
Bo – gumka gumką – chyba nie chroni od bakterii – ale nie o tym – nie w to – taka Pani – wieczorem (wczesnym jeszcze?) – miała już pięć penisów w ustach – i – na pewno – po każdym – nie myje sobie zębów – nie dezynfekuje – po prostu sobie wypija gorącą herbatę.

A jego – ruskiego azjatę tego – może zaciukają sami – fajnie by było, fajnie.
Niech go zaciukają sami – w rytm melodii – nienawiści. Sami, zaciukają sami – sami. Fajnie by było – putin ty huju – spierdalaj w podskokach do diabła-piekła. Ode mnie kopniak na drogę.

Wiadomości sportowe – 95% wiadomości – 95% o piłce nożnej.
To tak uczciwa dyscyplina, dziedzina życia – nie dziwne, że pisarze tak za piłką przepadają.
Nie da się grać w Bayernie Monachium czy Liverpoolu czy Napoli, Fiorentinie, Olimpiku z Marsylii – za łapówkę. W Barcelonie.
Nie da się.
Najuczciwsza dziedzina życia. Dlatego pewnie tak wybitnie ulubiona przez pisarzy.
Trzeba mieć talent – i harować, pracować – jak orać ziemię.

Jakieś wiadomości z show-businessu, celebryckie – rzuca okiem na nagłówki – niektóre ‘ukrywanie’, niektóre pozostawia obojętne – obojętne np. z szacunku do danej osoby (może i nawet dziedziny – show).

No i Panie – zostawia – które ceni.
Na przykład – Pani Marcelina Zawadzka – wybitna jednostka – porządna dziewczyna niestety.
No ładna – ładna – o twarzy ludzkiej, kobiecej – usta swoja, nos swój, oczy też – a w dekolt, choć głęboko – nie da się zajrzeć całkowicie. Też swój – widać. Na męskie oczy.

Szykuje i układa się spać.
Punkt 19:00 – dwa razy palcem w ekran.

Czas na radio.
No Warszawa – ma to pięknego w sobie – że można w niej posłuchać kilku stacji ciekawych – wśród kilkudziesięciu dostępnych. W Lublinie niestety tak nie ma – wśród kilku dostępnych – pojedyncze można posłuchać.
Mimo to – nie bawi się w – radia internetowe.
No po prostu.
Układa się spać. Przysypia. Zaczyna.

Do pokoju wpada Atena. Zapala wszystkie światła.
– Tatu, tatu, popatrz. – Wyciąga przed siebie świeżo namalowany rysunek. – Popatrz.
– No ślicznie. Drzewa, słońce, chmury, dom.
– A to ja, a to Ty, a to Mama.
– Pięknie, pięknie. Ślicznie. Idź już sobie – tata musi spać – jutra wstaje tuż po 5:00.
Gasi światło. Zatrzaskuje drzwi za sobą. Słyszy jeszcze jej dumny i zadowolony z siebie śmiech.

Idzie – spać.
Ciekawe, gdzie zajdzie?

Już niedługo – prawie zaraz – urlop. Odpocząć od codzienności.
W miarę – jak na miarę szytej codzienności.