Po lewej jadą wzdłuż ściany pod górką narciarską Globus – całe pokryte graffiti. Co jakiś czas – tak zwane Spotkania Stylówek – nowe, świeże graffiti. Uczucia mieszane ma – nie zachwycają go ogólnie graffiti – a kultura z nimi związana – jak i z hip-hopem – odrzuca go – z czym pewnie walczą przedstawiciele tego stylu – a mianowicie dresy – i całe dresiarskie pojmowanie świata i ludzi, mło- dych, którzy przechodzą być może obok ławeczek osiedlowych – aby dostać się do domu – ściana kończy się – wlotem między górką narciarską a karczmą Braci Mazur – dość popularną – jedzeniem dobrym, świeżym i tanim.

Po lewej chodnik, który ciągnie się wzdłuż ściany graffiti.

Po prawej tunel światła w dobre dni – przy ulicy szpaler drzew – chodnik (no tak lata 80.) – szpaler drzew po drugiej stronie – parking – i bloki osiedlowe. Wchodząc – idąc – tym szpalerem – światło, gdy jest odpowiednie – pięknie przyświeca. Człowiek tak tam idący czuje podskórnie, jakby szedł jakimś pradawnym szlakiem – może i nawet duchowym, mocno wewnętrznym – antropologicznym? – jakby się stawał nie człowiekiem – ale może jakąś istotą – bezcielesną – duchową – jak kawał ziarna piachu rzucony na życia szlaki – odczuwa jakieś pierwotne, atawistyczne sklejenie ze światem – Bogiem? W tym tunelu światła – między szpalerem drzew.

Autobus jadący w dół jest rzucany to w lewo, to w prawo – na bardzo wyboistej drodze – nieremontowanej – lecz łatanej tylko – od lat.

Wjeżdżają na kładkę – ale o niej dalej, swoją drogą.

Po lewej wejście w dół do wąwozu – kolejnego? – ten jest dość krótki – ciągnie się od Globusa – między ulicą Zana – a Ogródkami i dalej osiedlem przy – ulicy – jak ona miała – ulicy – od nazwy jakiegoś Króla – to całe osiedle tam – Piastowskie – od nazw itp. Królów – co jest o tyle dziwne, bo że jest to LSM – więc powinny być osiedla od nazwisk Pisarzy Polskich i ich Dzieł – a to tutaj – to LSM Piastowskie.
Wąwóz kończy się, zamyka (otwiera? wchłania się w płaską przestrzeń) przy samej Nadbystrzyckiej – przy skrzyżowaniu z Zana – prawie pomiędzy siłownią Paco a Kościołem – nowym – z tymi szpicami.

Po prawej stronie kładki osiedle Prusa – w oddali duża szkoła na Rzeckiego – duża, z basenem, i dużą salą gimnastyczną. I osiedle. Duży mrówkowiec – 10-piętrowy, kilkuklatkowy – frontem do Zana – przystanku i prawie tej kładki.

Ta kładka – cóż to jest – za wynalazek?
Pod spodem zaledwie lekko głębszy dół – przejście pod spodem do właśnie tego zejścia do wąwozu. Nie bywa tam. Coś widział kiedyś masę graffiti na ścianach – miejsce pewnie palenia narkotyków – wszelkiego rodzaju.
Po prostu ciutkę głębszy dół. O co chodzi?
Mogli go zasypać ziemią i gruzem – z maksymalnie 5 wywrotek wystarczyłoby – ale nie – zrobiona kładka – która ma może z 11 metrów długości, a może mniej.

Przystanek.
Przy Brzeskiej – którą to lubi nie wiadomo czemu nazywać Marii Brzeskiej.

Po lewej zaczyna się to w miarę nowe – może 25-letnie – osiedle – między Zana a wąwozem.